środa, 13 czerwca 2012

Gniotki i inne tworki w przerwach między meczami

    Kolejne pudełka. Pierwsze to coś, co nazywam gniotkiem, choć nie jest wygniecione, co to to nie! Chodzi o to, że czasem jest zamysł w głowie, a wychodzi zupełnie coś innego, w dodatku nie tak jakbyśmy sobie tego życzyli. W tym momencie przychodzi zniecierpliwienie, odkładam na półkę i czekam, aż będę miała litość dla tej rzeczy. W rezultacie poświęcam jednemu przedmiotowi ilość czasu niewymierną do osiągniętego efektu. W rezultacie wyszło duże, solidne pudełko z przecierkami i transferami napisów. Podobają mi się fajne zamknięcia, które były oryginalnie przy nim. Najważniejsze jest w sumie drugie życie jakie mu dałam, bo wcześniej było brązową skrzynką po whisky.




A to wazon biskwitowy, który bardzo długi czas stał pomalowany na brązowo i wreszcie doczekał się wykończenia. 


Zdekupażowałam też kilka ramek na zdjęcia. Mam słabość, żeby wykańczać je wstążką satynową.






pozdrawiam i dziękuję za Wasze odwiedziny i komentarze
Monika
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...