Rozochociłam się w szyciu tildowych ozdób. Jakoś tak, cios za ciosem i tworzę kolejne. Dziś jeszcze gwiazdkowy renifer, ale następnym razem będzie coś innego, obiecuję! Nie starczyło przed świętami czasu na wyszycie oczek i noska i taki biedny ślepy już został...
Na innych blogach widzę już masę wielkanocnych ozdób, a ja jeszcze wyskakuję z zimowymi, trudno, ale obiecuję, że w następnym poście będą już dominowały zające. Przed Bożym Narodzeniem wrzała praca, nie było czasu na zrobienie a tym bardziej zamieszczenie zdjęć, styczeń przeleciał (zbyt) szybko, a obiecałam sobie, że póki jeszcze za oknem zimowy krajobraz, zamieszczę fotki. Pozbierałam je od rodziny, którą obdarowałam lampionami, więc niekoniecznie wszystkie zdjęcia są udane. Pierwszy kielich - z aniołem - nawet nie przypuszczałam, że tak ładnie będzie wyglądać na nim ten motyw. Drugi - z zaśnieżonymi kamieniczkami uważam za najbardziej udany.
I jeszcze jeden z leśnym zimowym krajobrazem....
Zrobiłam też serię lampionów z kieliszków do wina. One są mniejsze i węższe u dołu i chyba motyw serwetkowy nie jest tak efektowny jak na szerszym i większym kielichu do wody (te u góry).
W tym tygodniu przeżyliśmy co najmniej trzy pory roku, od leżącego śniegu poprzez wichurę, bure krajobrazy po ponowne opady wielkich białych płatków. Dziś nawrót zimy, więc pozdrawiam zimowo!
Monika