Kolejne pudełka. Pierwsze to coś, co nazywam gniotkiem, choć nie jest wygniecione, co to to nie! Chodzi o to, że czasem jest zamysł w głowie, a wychodzi zupełnie coś innego, w dodatku nie tak jakbyśmy sobie tego życzyli. W tym momencie przychodzi zniecierpliwienie, odkładam na półkę i czekam, aż będę miała litość dla tej rzeczy. W rezultacie poświęcam jednemu przedmiotowi ilość czasu niewymierną do osiągniętego efektu. W rezultacie wyszło duże, solidne pudełko z przecierkami i transferami napisów. Podobają mi się fajne zamknięcia, które były oryginalnie przy nim. Najważniejsze jest w sumie drugie życie jakie mu dałam, bo wcześniej było brązową skrzynką po whisky.
A to wazon biskwitowy, który bardzo długi czas stał pomalowany na brązowo i wreszcie doczekał się wykończenia.
Zdekupażowałam też kilka ramek na zdjęcia. Mam słabość, żeby wykańczać je wstążką satynową.
pozdrawiam i dziękuję za Wasze odwiedziny i komentarze
Monika
10 komentarzy:
Piękne te Twoje prace, najbardziej podoba mi się właśnie ta skrzyneczka:)
Jedno słowo: NIESAMOWITE! Czy można je gdzieś nabyć? :)
Pięknie tchnęłaś nowe życie w "stare " przedmioty!
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
PIĘKNA skrzynka!!!cudo:-)
Bardzo cudna ta skrzynia. Marzę o czymś takim na moje przydasie, ale jakoś nie mam szczęścia. Pozdrawiam.
Czasem coś sie musi odlezec, dojrzeć. U mnie dojrzewa stół ;)
A mnie się ten gniotek bardzo podoba:)
Jak zwykle piękne twoje deku ,, ja tez lubię dodatki ze wstążek ..
Cudne pudełko. Stylowe i niepowtarzalne. I wazon też super.
Wczoraj już nie dane Mi było pobuszować na Twoim blogu ale Dziś koniecznie musiałam dokończyć podziwiać twoje prace - Zdolna Jesteś :)
Woreczki na bieliznę rewelacja :)
Pozdrawiam
Prześlij komentarz