Był już kot Simona TUTAJ. Z tego samego wykroju wykonałam innego słynnego kota, pewnie nawet bardziej znanego niż poprzednik. Garfield już dawno chodził mi po głowie, jednakże cały czas napotykałam podstawową przeszkodę, rzekłabym nawet że była to przeszkoda kluczowa w całej tej sprawie - nie miałam żółtego polara. Z tego samego powodu dotychczas spełzł na niczym projekt minionka, którego bardzo chciałabym uszyć z przyczyn bardzo oczywistych czyli ogromnej sympatii do tych stworków. Żółty materiał został jednak zdobyty i tym sposobem pojawił się na świecie Garfield.
Na łapkach ma silikonowe przyssawki, dlatego można go przyczepić do okna w samochodzie.
Najlepiej przedstawia się jednak w pozycji horyzontalnej, pozycji jakby stworzonej dla niego, w całej szerokości i długości. To ulubiona pozycja także mojego kota Borysa i sądzę że większości naszych kotów. :-)
pozdrawiam!
Monika
2 komentarze:
Ale cudny!!! :D
Garfield jak żywy :)
Prześlij komentarz